wtorek, 9 czerwca 2009

Po wyborach

7 czerwca minął - poza drobnymi problemami obyło się większych wypadków podczas wyborów. Wyniki, które chociaż różnią się nieco od szacunków podawanych w przedwyborczych sondażach, potwierdziły jednak prognozy.

PO

Platforma mimo kryzysu i po dwóch latach rządzenia okazała się pewnym ewenementem - osiągnięcie poparcia rzędu prawie 44,5% jest czymś wyjątkowym w warunkach naszej młodej demokracji. Okazuje się bowiem, że da się przełamać pewien trend, zgodnie z którym w miarę upływu czasu poparcie dla partii rządzącej spadało.

25 mandatów niewątpliwie jest wynikiem dobrym - oznaczającym silną pozycję polskiej reprezentacji w największej europejskiej koalicji.

PiS

Drugie miejsce PiSu także nie zaskakuje. Potwierdza się miejsce tej partii w opozycji. Zarówno to, jak i skala poparcia niestety nie wróżą zbyt dobrze dla jakości polskiej demokracji ze względu na charakter tejże partii, ale cóż poradzić. W kapmanii skupili się praktycznie tylko i wyłącznie na ataku i sprawdzonych metodach - skupili się również na obszarze wewnętrznym (nie, żeby inne partie jakoś szczególnie akcentowały w swoich reklamówkach PE, czy UE) co musiało się skończyć tak jak skończyło się dwa lata temu: przeważająca część aktywnych wyborców wciąż nie chce PiS u władzy i wybiera PO - nawet w momencie, gdy rozgrywka nie jest o nasz parlament, ale o odległą Brukselę.

SLD-UP

Wynik koalicji również nie jest zaskoczeniem - jak i całość wyników - wciąż trzecie miejsce. Pewnym sygnałem dla polityków lewicowych i centrolewicowych natomiast może być to, że pod szyldem SLD-UP dało się praktycznie w całości zachować wyborców LiD. I nie, żebym był specjalnym fanem Napieralskiego, ale sygnał ten może być istotny dla przyszłości lewicy w Polsce. Są bowiem wyborcy chętni głosować na znaczek SLD - niewykluczone, że byliby chętni również wtedy, gdyby centrolewica (SdPl, Zieloni) podłączyła się pod ten szyld, a co mogłoby zaowocować osiągnięciem dodatkowych głosów. Do tego jasny i czytelny przekaz i program i można walczyć o pozycję w prawicowo-zdominowanej Polsce.

PSL

Jak było tak jest. I pewnie będzie. A szkoda, bo bardziej bezideowej partii, gotowej na koalicję prawie z każdym w Polsce chyba nie ma. Języczek u wagi jak był, tak wciąż będzie pomimo różnego rodzaju wpadek.

Przegrani

Cała reszta pospołu. 8 z 12 komitetów zebranych do kupy osiągnęło wynik mizerny plasując się pomiędzy PSL a SLD-UP. Plankton pozostał planktonem - czarny koń za jakiego niektórzy uważali Libertas nie wypalił - pewnie ze względu na egzotykę tej mieszanki kato-narodowej, wspieranej przez Irlandczyka i gościa, którego większość wyborców Libertasu i po cichu pewnie większość polityków uważa za ruskiego agenta. UPR nawet ze schowanym Korwinem nie zachwycił - można więc twierdzić, że znowu wina wszystkich tylko nie ich samych, można też twierdzić, że partia ta jest już nierozerwalnie kojarzona z czymś co omija się szeroki łukiem. Skrajnie prawe i skrajnie lewo-populistyczne zmieściło się gdzieś w granicach błędu statystycznego.
Kompletnym niewypałem okazała się Centrolewica - gdzie z uporem maniaka próbowano łączyć ogień z wodą: liberalne PD i socjalne SdPl z zielonymi ekologami. Wyszło nijako - mimo silnych nazwisk pierwsze lepiej by wypadło idąc z PO, dwa pozostałe z SLD. Jako sympatyk PD, a przynajmniej jej programu mam nadzieję, że wnisoki zostaną wyciągnięte, a koalicjanci pójdą każdy w swoją stronę.

Polska i Europa

Nie zmieniło się w gruncie rzeczy nic. Kampanie wciąż mało merytoryczne i tabloidowe, politycy wciąż walczą na hasła, a nie konkrety. Na naszym gruncie utwardził się obecnie istniejący układ z dwiema dominującymi partiami i podwójnym ogonkiem. Cieszyć może niewielki wzrost frekwencji w odniesieniu do poprzednich eurowyborów, martwić może to, że wciąż ponad 70% społeczeństwa ma to gdzieś lub nie mogło z jakiegoś urzędowego powodu oddać głosu - mimochodem trzeba tutaj zwrócić uwagę na ważny aspekt: 1. trzeba dać możliwość głosowania niewidomym z zachowaniem zasady niejawności, 2. trzeba możliwie najbardziej ułatwić głosowanie osobom przebywającym poza miejsce zamieszkania, 3. pełnomocnik jednak też by się przydał, 4. dwudniowe wybory jednak nie są potrzebne, 5. może do cholery ktoś się w końcu zastanowi czemu tak wiele osób ma to gdzieś?
Poza tym cieszyć może zmarginalizowanie skrajnych lub populistycznych ustrojstw typu Libertas, Samoobrona, Prawica RP, PPP, itp. Mimo stosunkowo niskiej frekwencji nie ugrali wiele - okazało się, że zdyscyplinowany elektorat - gotów głosować z jakiś pobudek na daną partię mają już obecnie wszyscy.

Cieszyć natomiast nie może dominacja prawicy zarówno w Polsce, jak i za granicą. I nie, żebym nie przepadał za chadekami w specjalny sposób - ale chadek chadekowi nie równy - starczy chociaż porównać Merkel, Tuska i Berlusconiego. Cieszyć może w kontekście wypowiedzi Tuska o ograniczaniu regulacji i protekcjonizmu to, że mamy silną reprezentację w europarlamencie. Znowuż martwić to, że liberałowie skupiający się w ALDE znowu osiągnęli trzeci wynik, a liberałowie w wielu krajach praktycznie politycznie nie istnieją - mimo, że wbrew temu co mówi Kołodko liberalizm czy neoliberalizm kryzysowi nie jest winien - przynajmniej nie jako idea. I o ile w obliczu kryzysu i atakowaniu gospodarczego liberalizmu nie dziwi wynik ALDE o tyle dziwić może wynik PES - przełamywana jest kolejna tendencja, w myśl której w czasach trudnych gospodarczo poparcie kieruje się w lewą stronę.
Cóż - zobaczymy jak to będzie - niewątpliwie pierwszym sygnałem, że może coś wyjść z naszej obecności w PE będzie wybranie Jerzego Buzka na przewodniczącego tegoż - będzie to oznaczało potwierdzenie, że faktycznie Platformie udaje się stanowić siłę w EPL-ED z którą liczą się pozostali koalicjanci. A co będzie dalej? Pożyjemy - zobaczymy, a tymczasem czas wyciągnąć popcorn, przygotować klawiaturę i zająć się oglądaniem kampanii prezydenckiej, która niewątpliwie powróci, a właściwie już wróciła do politycznej świadomości.

2 komentarze:

  1. podejrzewam ze PO nie jest zadna miara zainteresowane z takim wynikiem by PD szlo z nimi, a po prawdzie to PO daleko jest do pratii frakcyjnej wewnetrznie, a tylko taka budowa struktur wewnetrznych pozwala skutecznie zawiazywac koalicje...

    OdpowiedzUsuń
  2. PO jest wewnętrznie niezbyt spójna - raz, że można znaleźć tam przynajmniej dwa skrzydła - bardziej liberalne i konserwatywne, dwa, że lokalni działacze mają w sumie niewiele do powiedzenia, ze względu na dosyć autokratyczne metody zarówno Tuska, jak i Schetyny, którzy tam pierwsze skrzypce w liderowaniu robią, gdzieś tam też pałęta się Gowin.
    A PD to głównie silne nazwiska, które z różnych przyczyn mogłyby same niechętnie wiązać się z PO lub PO z nimi - zwiększałoby to siłę bardziej postępowego skrzydła PO i mogłoby powodować nasilenie wewnątrzpartyjnych konfliktów.
    Niemniej jednak PO mogłaby zyskać na głosach oddanych na znanych kandydatów PD, PD dużo bardziej na ogólnym wyniku Platformy.

    OdpowiedzUsuń