niedziela, 31 maja 2009

Obrona życia po amerykańsku

Jak podały Gazeta oraz Dziennik w USA zastrzelony został George Tiller. 67-letni lekarz był jednym z niewielu lekarzy przeprowadzających zabieg "późnej aborcji" - czyli takiej, która odbywa się na przełomie 2 i 3 trymestru.
W swojej karierze był już raz postrzelony, demolowano mu gabinet, podkładano bombę, prześladowali go zwolennicy pro-life. Zastrzelony został w kościele.

Stany Zjednoczone z jednej strony słyną z dosyć liberalnego podejścia do religii - zarejestrowanych jest tam multum grup, co przekłada się na jakieś 97% zteizowanych obywateli, którzy w coś wierzą - co przekłada się często na silny konserwatyzm moralny. Jest to też kraj, w którym "obrońcy" życia potrafią strzelać do ludzi, niszczyć im mienie, przeprowadzać zamachy, uniemożliwiać pracę. Czasem nawet jeśli jest się zwyczajnym ginekologiem.

I nie, żebym był zwolennikiem późnych aborcji czy aborcji w ogóle - jestem zwolennikiem prawa wyboru. Po prostu przeraża mnie, że w cywilizowanym było nie było kraju zdarzają się takie przypadki. Że są świry, które potrafią przedkładać życie płodu nad zdrowie, życie, wolność człowieka. I to nie od dziś, czy wczoraj - ale od dawna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz