czwartek, 25 czerwca 2009

Oświadczeniami po związkach oraz o pewnym prezesie pewnej partii, który nie poniósł porażki

Czerwiec, okres pracy intelekstualnej o wyjątkowym natężeniu powoli dobiega końca, więc i czasu więcej na blogowanie.

Jak donosi Gazeta.pl PO idzie na wojnę ze związkami - oczywiście wojennego topora nie wyciąga poseł Katulski, który to był złożył na ręcę panującego nam premiera interpelację w sprawie oświadczeń majątkowych związkowców. Bo wojna jest nie trendy, nie w stylu PO i ogólnie mało pijarowska.

Nie zmienia to w niczym faktu, że do walk dojść może - przynajmniej patrząc na dwóch najmożniejszych związkowych władyków - czyli Śniadka i Guza. Ten pierwszy w swoim ugrzecznionym stylu wypowiedział się, że protestować nie zamierza, jednakże sugeruje raczej wprost, że to zagranie mające na celu coś ukryć, coś odwrócić - pewnikiem uwagę opinii publicznej od spraw dla kraju ważniejszych.
Jan Guz mówi już raczej bez przesadnej grzeczności, żeby się pan poseł odstosunkował. Bo to utopijne i głupie i nawet był raczył rzec (cyt. za gazetą): "Chętnie się zagląda do czyjegoś portfela, niech zajrzy najpierw do swojego" .

Brzmi to co najmniej zabawnie, gdy szef jednej z największych central związkowych w kraju zdaje się albo nie wiedzieć w jakim kraju żyje, albo jakie obowiązuje prawo (pasowałoby do teorii, że część związkowców z górnych półek uważa się za stojących ponad prawem), ponieważ posłowie mają ustawowy obowiązek składania oświadczeń majątkowych, wynikający z zapisu o wykonywaniu mandatu posła i senatora.

Także panie Guz - spokojnie, może pan posłowi Katulskiemu zaglądać do portfela! W związku zaś ze znaczącą rolą związków (głównie czołowych podburzaczy i leśnych dziadków) w życiu społecznym, ich pasożytniczą działalnością na podatnikach i przedsiębiorcach niniejsza część narodu domaga się od was choć odrobiny przyzwoitości i skończenia ględzenia o tym, że to odwracanie uwagi. Naród z chęcią się dowie o co walczycie i walczyliście i co daje wam poroniona ustawa o związkach zawodowych. Postawiłbym nawet diamenty przeciw orzechom, że naród by, po przeanalizowaniu waszych portfeli i działalności, obdarzył was miłością żarliwą niczym miłość kibiców do PZPN-u. :)

Pamiętacie jak ongiś prezes, który stał się premierem rzekł: "Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne."? Po dzisiejszym uchyleniu wniosku o odwołanie min. Rostowskiego rzecz miał jakoby to nie była porażka. No jasne - bo odrzucenie wniosku, który złożyła jego partia i który poparło część SLD to nie jest porażka. Ani chybi jest to takie samo zwycięstwo jak to, że czarne jest białe, albo czarne - tak włąściwie to patrząc po lapsusach językowych Kaczyńskiego cięzko się połapać o co mu może chodzić.

Tak czy inaczej nie udało się - zły, zły minister, który ukrywał prawdę, oszukiwał naród i udawał, że kryzysu nie ma wciąż będzie ministrem. Ni chybi będzie wciąż zły - pewnie dlatego, że po pierwsze jest z Platformy, a po drugie nie jest socjalistą, których chciałby zarżnąć budżet i wpakować nas w długi. A po trzecie bo jest z Platformy - właściwie to bycie z Platformy chyba wystarcza za wszystko, nieprawdaż?

W sumie nie, żebym był fanem PO, ale jestem fanem polityki cięcia wydatków i nie rozdmuchiwania budżetu, bym nawet radośnie przyklasnął, gdyby PO mogła pociachać wydatki sztywne, no, ale prezydent ni chybi by zawetował. Bo jak to w kryzysie ciąć po wydatkach? Przecież wg prezydenta (czy raczej jego doradców ekonomicznych) w kryzysie należy dążyć do tego by przychody nie spadały, podatki nie rosły, ludziom pieniędzy nie brakowało, a deficyt magicznie się trzymał i nie wzrastał. Pewnie to, że pocięcie nadmuchanego socjala pozwoliłoby choć cześciowo zachować kapitał PKO i KGHM poprzez odsysanie mniejszej dywidendy, dzięki którym to pierwsze mogłoby jakoś akcję kredytową prowadzić, a to drugie inwestować to nie argument.

No ale niech będzie - może i faktycznie PiS pokazał jak wygląda sprawa, tak samo jak pokazał, że w Polsce jest układ, agenci, a IV RP to był cud, miód i upadła nie dlatego, że FJN miał dosyć Kaczyńskiego i PiSu u koryta, ale dlatego, że FJN dał się zmanipulować frontowi opozycji, w domyśle układowi, o ile sam FJN nie jest układem stojącym tam na niższej pólce, gdzie stało kiedyś ZOMO celujące do AK.

cheers

2 komentarze:

  1. krótko,zwięźle i na temat: stop świętym krowom!

    może by tak internetowa akcję poparcia społecznego pod hasłem: STOP ŚWIĘTYM ZWIĄZKOWYM KROWOM!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw trzeba jedną zakończyć. :)
    Poza tym związkowe góry powoli, bo powoli same sobie kręcą sznur - czasy kiedy mogli wszystko i społeczeństwo nie protestowało mijają. A w interesie dołowych związków jest to by górę od władzy odsunąć i sytuację doprowadzić do normalności.

    OdpowiedzUsuń