Już krótki spacer od bramek jednego z opolskich marketów, poprzez kilkanaście alejek, w drodze po napój niezbędny do prawidłowego funkcjonowania (czyli kawę), a następnie do jakiejś w miarę nieoblężonej kasy, uświadomił mi w pełni, że w końcu mamy długi weekend majowy.
Pobieżne lustrowanie kilkunastu zakupowiczów jacy mieli okazję przewinąć się w zasięgu wzroku, w czasie krótkiego spaceru wykazało co następuje:
- około 15l wódki
- około 20-30 czetropaków różnego piwa
- kilka win
- parę pojedynczych butelek trunków innego sortu
Z zagryzek już ludzi rozliczać nie będę, ale wychodzi, że faktycznie jakby spożycie wódki w Polsce poszło w dół, a i kryzys tak jakby nas nie sięgnął. Z niecierpliwością czekam kolejnych urodzin Mitry, coby móc zweryfikować doniesienia ekonomistów, że wzmiankowany trafi nas dopiero pod koniec roku, w sposób odczuwalny.
P.S. Palmę pierwszeństwa zdobyli państwo zakupujący 5 butelczyn 0,5 litra i chyba 3 czteropaki browaru.
P.S.2 Po prostu czasem mi się nudzi jak stoję w kolejce, to się rozglądam wkoło.
A Ty sam nic? Nawet jednej małpki nie miałeś w koszyku? Mało patriotyczna postawa :)
OdpowiedzUsuńJa się na majówkę nigdzie nie wybieram, a na jakieś mini świętowanie starczą szybkie zakupy w Żabce. ;)
OdpowiedzUsuńJa to 6 piw kupowałem w niedzielę wieczorem. Ale w 5/6 nie dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńWybrałem polskie piwa. Znaczy się w Polsce produkowane ;)