czwartek, 16 kwietnia 2009

Demony Polski wg Goryszewskiego

Razu pewnego Henryk Goryszewski rzekł był słowa, które dosyć mocno uderzają w podwaliny państwa świeckiego, wolnego i umożliwiającego swoim obywatelom wierzenie w cokolwiek i będącego światopoglądowo neutralnym.

Słowa te, że pozwolę sobie zacytować brzmiały tak: Nie jest ważne, czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy będzie dobrobyt - najważniejsze, aby Polska była katolicka.

Idee tą próbowało realizować wielu polityków, duchownych, pomysły takie plątają się też po głowach co bardziej zabetonowanych szaraków - przejawia się ono choćby w zakazie handlu w święta katolickie (a mogło być gorzej), próbami intronizowania nieco mitycznej i mistycznej postaci na króla Polski (królową już mamy, ale to od dawna), próbami dorzucania kolejnych świąt jako dni ustawowo wolnych.

Ostatnio liderem w tym względzie jest Kropiwnicki, który z uporem maniaka stara się o przywrócenie Trzech Króli jako dnia wolnego. Ustawowo. Zebrał nawet ponad milion podpisów i szykuje się z najazdem inicjatywą obywatelską na Sejm.
A ja liczę, że Sejm po raz kolejny upieprzy ten poroniony pomysł. Bo uważam, że święta jakiegokolwiek wyznania nie powinny być ustawowo dniami wolnymi - raz, że dniem świętym wg Biblii i Dekalogu w szczególności jest sobota, dwa, że niezależnie od roli jaką odgrywała jakaś religia w historii kraju państwo neutralne nie powinno premiować tejże religii kosztem pozostałych wyznań i ateistów, agnostyków, czy deistów. I pomysł poroniony pozostanie - nieważne czy inicjatywa obywatelska czy nie - lud też ma pełne prawo się mylić.

Kosztem - bo uważam, że lepiej już ustawowo dać ludziom 30 czy 31 dni urlopu w ciągu roku, dorzucić parę świąt państwowych, jako upamiętniających wydarzenia ważne dla każdego obywatela (przynajmniej teoretycznie) i pozwolić ludziom brać sobie ten urlop kiedy będzie chciał - czy to w Boże Ciało, czy Zielone Świątki, Boże Narodzenie, Trzech Króli, Szabas, Ramadan, Noc Walpurgii czy cholera wie kiedy tam będą chcieli. A kto nie będzie chciał będzie mógł sobie popracować i wziąć urlop kiedy indziej.

I teoretycznie wszyscy powinni być zadowoleni, chociaż prawdę powiedziawszy nie ogarniam umysłem, jak można nie znaleźć godziny-dwóch nawet w dzień pracujący, żeby się nie wybrać do Kościoła czy to na mszę, czy na parenaście min się pomodlić i uczcić święto. Czy potrzeba do tego całego dnia wolnego? Który jeszcze dodatkowo dziwnym trafem wypada tak, że chwila liczenia i ustawiania i możemy mieć przedłużony weekend.

A mimo faktu, że z dniami wolnymi jesteśmy jakoś w środku stawki europejskiej, to warto przypomnieć, że społeczeństwo się nam starzeje, emerytów przybywa, wiele rzeczy można poprawić - a to da się zrobić pracując. A nie obijając się, śpiąc i żrąc do upadłego. ;]

Tak a propos emerytów - to zastanawia mnie jaki % z tego miliona z hakiem to niepracujący emeryci lub renciści i jaki % z podpisujących się pracujących by tak ochoczo na to przystał, gdyby pytanie brzmiało: zy jesteś za tym aby ustanowić dzień XX dniem wolnym od pracy, co oznacza, że otrzymasz dniówkę mniej?
No i pytanie co dalej - bo skoro jedno święto by przeszło, to kto wie co może być następne - a kolejka świąt, które można obywatelsko inicjować jest długa.

2 komentarze:

  1. A kto zabrania wziąć tego dnia urlop?
    Niezależnie od faktu, że pytanie nie dodające, ale zamieniające dzień wolny wcale takiego poparcia by nie uzyskało.
    Jestem przeciwko, mimo, że jestem wierzącą i praktykującą katoliczką. Nie odrzucałabym jednak tak łatwo tego projektu. Niezależnie od własnego osądu - jest to projekt obywatelski, pieny przykład demokratycznej inicjatywy obywatleskiej i jako taki - zasługuje na poważne potraktowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obywatel może się mylić. A właściwie zadając pytanie można wiele absurdów wprowadzić na drogę ustawową. Zresztą Kropiwnicki już coś tam marudził o zamianie dni, więc też wygląda jakby trochę na wyrost te podpisy były zbierane.
    A co do poważnego traktowania - ależ oczywiście - wpuścić to do Sejmu i uwalić - z zachowaniem wszelkich zasad.

    OdpowiedzUsuń