piątek, 24 kwietnia 2009

Szanuj Palikota swego, bo możesz mieć gorszego....

Jaki Palikot jest widzi każdy. A być może jednak nie?

Pewnie niewielu interesowało się w jaki sposób Palikot dochodził do swoich pieniędzy, wielu natomiast może mieć pewne wątpliwości dotyczące prywatyzacji Polmosu "Lublin" - chociaż ile tam jest przekrętu, a ile uczciwch transakcji pewnie nieprędko się dowiemy, o ile w ogóle.

Ostatnimi miesiącami poseł Platformy dosyć skutecznie odgrywał rolę naczelnego showmana odrodzonej po 2-letniej banicji III RP. Raz z większym powodzeniem, raz z gorszym obnażał różne absurdy, hipokryzję, zadawał pytania ważne, choć w mało dyplomatyczny sposób i sugerował rzeczy, których jednak poruszać nie powinien.

Ostatnio jakby trochę odchodząc od gromadzących się nad nim chmur (chociaż przyznam bez bicia - jeśli nawet Palikot wpłacał swoje pieniądze, na swoją kampanię poprzez podstawione słupy to co z tego? W jak dzikim kraju jego obywatel nie może przekazać dowolnej części swojego majątku na inicjatywę, którą popiera?), odchodząc również od dręczenia braci Kaczyńskich 'kaczuszkami', Palikot opublikował swoisty manifest.

Manifest w kilku częściach możemy znaleźć w następujących miejscach:

Manifest cz.I
Manifest cz.II
Manifest cz.III
Manifest cz.IV
Manifest cz.V

Dotyka on dosyć ważnych kwestii dotyczących walki z kryzysem, pomysłami na system bankowy, aktywizację gospodarczą, zmiany w Konstytucji, usprawnienie procesu legislacyjnego, nawet coś niecoś o środowisku oraz promocji Polski za granicą. Poziomem i szczegółowością przebija każdy z 'kryzysowych' planów jakimi ostatnimi czasy raczył nasz czy to PiS, czy rząd lub insza opozycja.

I nagle, właśnie wtedy, gdy showman, paligłup, błazen i cham udowodnił, że inteligencji mu nie brakuje, a tabloidowy często styl wypowiedzi i happeningi są prostą pochodną poziomu naszego życia politycznego i oczekiwań konsumenta mediów nastała cisza. Manifest (być może jeśli czas pozwoli to zajmę się jego bardziej szczegółową analizą) przeszedł bez echa. Najwidoczniej media uznały, że w ten sposób nie zarobią, lub pokazanie poważnej strony Palikota byłoby zbyt cięzkim ciosem dla intelektualnego poziomu przeciętnego czytelnika tabloidu (do którego miana coraz częściej 'dorasta' nawet opiniotwórcza prasa).

A szkoda - bo Palikot głupcem nie jest - wprost przeciwnie, choć na pewno jest błaznem - ale pamiętać należy, że rolą błazna jest nie tylko rozśmieszanie gawiedzi, ale również piętnowanie pewnych absurdów i dulszczyzny. Należy też pamiętać, że ten konkretny błazen potrafi bardzo celnie i bezkompromisowo podsumować wspomniane rzeczy. Nie jest także smutnym panem, bez dystansu do siebie, autoironii i poczucia humoru jakich w naszej polityce wielu.

Tekst powstał w ramach Debaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz