Tekst w ramach Debaty.
Przez tamtą mam na myśli lewicę, która dwukrotnie wyniosła Kwaśniewskiego na stołek prezydencki, czy w roku 2001 utworzyła koalicję rządzącą z UP. Jakby nie oceniać ówczesnego SLD i tego co z niego wyszło do 2005 roku, nie pozostawia cienia wątpliwości fakt, że wtedy była silna, z widocznym przywództwem.
Dziś jest zaledwie cieniem - z dziwnym triumwiratem u władzy pod postacią Napieralskiego, Olejniczaka i dołączającego się gdzieniegdzie Szmajdzińskiego. Dodatkowo na swoim podwórku ma konkurencję w postaci PdP. Które to właściwie jest strasznie dziwną mieszanką centro-lewicy z centrum. Mieszanką, która źle działa zarówno na PD jak i na SDPl i Zielonych.
Poza postępującym rozdrobnieniem, kłótniami na szczycie i niemożnością porozumienia najważniejszym chyba problemem dla lewicy jest brak jakiegokolwiek programu. Nie ma z czym iść do ludzi. Elektorat "socjalny" wpadł w ręce PiS, działania idące w kierunku większego pluralizmu - zrównanie w prawach homoseksualistów są mało popularne wśród wciąż sporej ilości społeczeństwa, walka o świeckość państwa prowadzona jest chaotycznie i zbyt agresywnie momentami, co stawia taki Sojusz jako agresora, a nie obrońcę przeciwko postępującej teizacji. Jak tam obie radzą z feministkami, czy innymi równouprawnieniami to nawet nie wiem. Wiem za to, że Zieloni w ramach PdP jakoś szczególnie ekologią nie dali rady zabłysnąć.
Wniosek nasuwa się jeden: lewica coraz bardziej upada, a to jest sytuacja zła, bo prowadzi do polaryzacji sceny politycznej na centro-prawicę i radykalną prawicę, a za dużo prawicy tworzy nieprzyjemny klimat. Zwłaszcza, że wciąż istnieje szansa, że ludzie będą lgnąć do PO w ramach anty-PiSu.
Droga jaką mogłaby obrać lewica jest drogą, którą pewnie nie pójdzie - drogą, gdzie trzeba by zakopać stare sztandary i wykorzystać zaplecze i liderów mających chęci do współpracy i stworzyć jedną, silną i wyraźną partię lewicową. Jeśli to się nie stanie to Sojusz zacznie prawdopodobnie coraz bardziej uciekać do lewej ściany i betonować się na ustalonych pozycjach, mając z roku na rok coraz co bardziej się kurczący elektorat.
Pozostałe partie natomiast bez zaplecza i struktur staną się jedynie kanapówkami, które realnego wpływu mieć nie będą.
Dojście do konsensusu i umiejętność porozumienia - to jest droga jaką lewica powinna iść, nawet jeśli miałoby to oznaczać stworzenie nowej partii, pod nową nazwą i logiem (co ciekawe na prawej stronie się to udaje vide PO czy PiS), drobnica zaś będąca balastem powinna zostać odstrzelona i niech dalej się marginalizuje, jeśli nie chce współpracować.
W przeciwnym razie czekać nas będą ustawiczne przepychanki między PiS a PO, przy założeniu oczywiście, że frekwencja będzie dopisywać - bo jeśli nie dopisze to wiadomo, kto ma bardziej zdyscyplinowany i pójdący na każde skinienie wodzów z Żoliborza i Torunia, elektorat.
Zaraz wracam
2 lata temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz