wtorek, 17 lutego 2009

Płaca minimalna

Zostałem niejako wywołany do tablicy, więc śpieszę z polemiką. ;) Przy okazji wesprę się notką z blogu Thorgotha, która to dotyczy omawianej kwestii.

Pisałem już o projektach podniesienia płacy minimalnej i skrótowo dlaczego to zły pomysł. Nie zgadza się też z Intel-e-gentem w kwestii tego, że powinna być podwyższana - a przynajmniej w chwili obecnej i w proponowanej wysokości. Możemy się godzić na to, że z czasem będą rosły ceny i koszty utrzymania, ale zupełnie nie widzę powodów do tego by godzić się na ich ustawowy wzrost.

Płaca minimalna nie jest narzędziem wolnorynkowym, jest to jedno z narzędzi interwencjonizmu państwowego, które ma zabezpieczać pewne grupy przed nadmiernym wyzyskiem czy też przed życiem w skrajnej nędzy. Czyli ustawowe regulowanie jednego warunków umowy pomiędzy pracodawcą a pracownikiem. Można oczywiście polemizować nad tym czy jest to rzeczywiście konieczne czy też nie. Rynek nie jest idealny i nie ma wątpliwości, że czasem jakieś korekty są potrzebne, ale korekty przeprowadzane z głową i na miarę możliwości ekonomicznych, a nie nabijania sobie poparcia.

Mamy kryzys - przedsiębiorstwa stają przez zalegającą w magazynach produkcją, brakami zamówień, utratą płynności finansowej, groźbami ze strony banków (np. słynne ostatnio opcje walutowe czy żądania spłaty kredytów), utrudnionym, a wręcz uniemożliwionym dostępem do kredytów. Do tego muszą ciąć koszty, jakoś funkcjonować lub upadać. I w tym momencie rodzi się pomysł by jeszcze bardziej utrudnić im życie - poprzez dodatkowe zwiększenie kosztów.
A tak - bo płaca jest kosztem i pal licho jeśli wytwarza wartość dodaną, gorzej jak jej nie wytwarza, a my i tak za nią płacimy. ;)

Zarabiając 1500 zł brutto pracownik otrzymuje netto niecałe 1112 zł, a pracodawcę kosztuje on prawie 1780 zł. Przy umowie o pracę. Żeby otrzymać netto niecałe 1500 zł płaca brutto musiałaby wynosić 2050 zł, a koszt pracodawcy około 2430 zł. Widać różnice, co nie? To nazywamy "klinem podatkowym" lub kosztem pozapodatkowym - ogólnie składki, które musi za nas płacić pracodawca.

Wg danych IPISS na wrzesień 2008 (konferencja dotycząca 2009 ma się zdaje dopiero odbyć) płaca minimalna na obecnym poziomie powinna wystarczyć do utrzymania 3 osobowej rodziny, w której obie osoby pracują za tą płacę minimalną na poziomie minimum socjalnego. Nieco gorzej to wygląda przy 4 i 5 osobowej rodzinie (oraz wzwyż).

Niemniej jednak warto zauważyć, że płaca minimalna dotyczy najcześciej osób, które mają najniższe kwalifikacje/wykształcenie, a ich praca nie ma istotnego znaczenia w skali przedsiębiorstwa - słowem praca jest warta niewiele (nawet i poniżej ustawowej płacy minimalnej), a również istnieje możliwość zastąpienia takich pracowników.

Do czego może prowadzić zwiększenie płacy minimalnej w okresie zwiększonych trudności przedsiębiorstw? W pierwszej kolejności są to:

  1. możliwość zwolnień pracowników "nieopłacalnych"
  2. zmiany umów o pracę na umowy o dzieło lub zlecenie
  3. przy wysokim bezrobociu i fakcie, że rozchodzi się najczęściej o pracę nie wymagającą wielkich kwalifikacji ryzyko zwolnienia z powodu targowania się z pracodawcą wzrasta
  4. wzrost kosztów prowadzić może do wzrostu szarej strefy - płacenia pod stołem, co przełoży się na wpływ z podatków, wpływy na poczet ZUS czy FUS
  5. zysk jest to skrótowo przychód - koszty uzyskania przychodu, jesli chcemy zachować zyski (a to jest dosyć trudne w sytuacji zadłużenia i oszczędzających klientów) konieczne jest zwiększenie przychodów. Najprościej uzyskuje się to poprzez podniesienie ceny, dzięki czemu możemy tracić na konkurencyjności.
Przy zmianie rodzaju umowy możemy też zapomnieć o pozytywach, bo pracować będzie trzeba na starych warunkach - było nie było duże bezrobocie = dużo potencjalnych ludzi, którzy mogą pracować za nas i nie narzekać, do tego problem z naliczanie stażu, ubezpieczeniem, składkami emerytalnymi.

Jesli już koniecznie chcemy chronić pewnych gorzej przystosowanych pracowników to powinniśmy robić to w okresie dobrej koniunktury, kiedy przedsiębiorcy nie borykają się z problemami, które chce się im jeszcze zwiększyć. I należy tu brać pod uwagę wskaźniki inflacyjne lub medianę płacową, a nie średnią płacę, która nie jest w tym przypadku miarodajna.

Nie można też zapominać, że ucierpią na tym również osoby, które obecnie znajdują się na poziomie przyszłej/planowanej płacy minimalnej lub niewiele ponad nią. Nierzadko się zdarza, że pracują ciężej niż "konserwator powierzchni płaskich", a konserwacja stanowi dodatkowe zajęcie w chwilach, kiedy właściwa praca nie jest wykonywana, koszty utrzymania też mają. Nie można zapominać o ludziach, którzy nie raz i nie dwa kończąc jedną pracę zjadają obiad i idą do następnej, bo chcą jakoś żyć. Jak tutaj się ma pojęcie "sprawiedliwości społecznej" skoro jednym się daje, a innych zostawia "na lodzie". Jak to jest, że jedni ludzie mogą pracować ciężej, kształcić się, szkolić, pracować na dwa etaty, a inni już nie?

I wracając do wspomnianych konserwatorów - praca jest warta tyle ile chce za nią zapłacić pracodawca i w warunkach niskiej podaży tyle ile wynegocjuje pracownik. Nie ma nigdzie napisane, że musi ona przynosić pracownikowi zysk, czy musi pokrywać koszty utrzymania. Umowa o pracę i sam stosunek pracy jest dobrowolny - tak naprawdę nikt nie zmusza ludzi do tego by podejmowali pracę lub kontynuowali ją w sytuacji, gdy im nie pasuje.

6 komentarzy:

  1. Polemizować z Tobą nie będę, gdyż zgadzam sie z Tobą w całej rozciągłości :)
    Dla ścisłości tylko dodam, że Intel-e-gent temat płacy minimalnej poruszał już długo przed kryzysem, a wiec w czasach koniunktury także.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A i owszem, poruszałem ten temat już dawno.
    I zamierzam napisać mocną polemikę :)

    Oczywiście nie zgadzam się z Tobą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałem. ;)
    Czas koniunktury to zupełnie inna bajka, choćby z tego względu, że obywa się bez obecnych przypadłości i nie jest to aż tak dotkliwe - chociaż warto by się było zastanowić nad zmniejszaniem klina i obciążeń podatkowych. Bo tak czy inaczej ustalenie płacy ponad poziom opłacalności dla pracodawcy i pracownika może prowadzić do tego, że premie czy płace będą wędrowały pod stołem.

    Na chwilę obecną tylko i wyłącznie można działać poprzez ulgi dla najgorzej zaraiających.

    A i jeszcze co do braku wzrostu płac przy niskiej podaży pracowników - należy pamiętać, że dużo osób emigrowało, czy pracowało za granicą okresowo - jeśli tam są w stanie zarobić więcej niż tu, wykonując analogiczną pracę to to zrobią. I też nie zawsze niska podaż pracowników spowoduje wzrost płac choćby z tego względu, że pracodawca nie może podnosić kosztów ponad poziom, który zapewni mu rentowność przedsiwzięcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny tekst.

    Ja dodam jeszcze z bardziej ogólnej perspektywy; dziwna jest sytuacja gdy dwoje wolnych, dorosłych ludzi chce zawrzeć umowę (o pracę), a aparat państwa im tego zabrania. [i]Nie, nie możecie zawrzeć tej umowy, bo nie spełnia warunków które wymyśliliśmy[/i] (np. płaca nie sięga minimalnej).

    Socjalistyczny argument o możliwej "nierówności" takiej umowy (niska płaca za ciężką pracę) nie trafia do mnie kompletnie. Zawarcie takiej umowy jest [b]dobrowolne[/b]. Nie podoba się - nie podpisuj. Z resztą tak samo "nierówne" są inne umowy, choćby umowa darowizny. Czy z tego powodu również należy ich zakazać? A może wprowadźmy "podziękowanie minimalne", czyli minimalną ilość podziękowań potrzebną do legalnej darowizny? Co by biedny donator nie był poszkodowany, a co.

    Nah, Kisiel kiedyś napisał, że socjalizm to system który bohatersko zmaga się z problemami o których nikt gdzie indziej nie słyszał. Pjór tru ;)


    thorgoth

    OdpowiedzUsuń
  5. I sry za te wsiuńskie tagi - podgląd ni chciał mi działać :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie - zresztą uelastycznienie rynku pracy mogłoby pomóc, także nieco inna polityka szkolnictwa nie nadprodukująca masowo studentów robiących za grosze z powodu braku kwalifikacji, chęci lub nadpodaży przy jednoczesnym braku speców w innych dziedzinach. Ale to temat na zupełnie inny post.
    Osłony socjalne - tak, ale uzasadnione ekonomicznie, a nie populistycznie.

    A co do działania podglądu to Blogger tak czasem ma, że coś nie działa, albo jest niekompatybilne lub nie ma. :p

    OdpowiedzUsuń