piątek, 8 maja 2009

Eurosceptycyzm po polsku

Jak z UPR-owca zrobić zwolennika UE?
Zmienić nazwę na Królestwo Europy, a PE na Europejską Izbę Lordów.

A tak na poważnie - polska wizja sceptycyzmu po raz kolejny okazuje się czymś zupełnie innym niż powinna być. Scetycyzm można rozumieć dwojako: jako postawę wątpiącą i ostrożną lub jako powstrzymywanie się od osądów (chociaż to bardziej kategoria filozoficzna).

Tymczasem w Polsce mianem eurosceptyków nazywa się ewidentnych przeciwników integracji europejskiej! Pomijam tutaj PiS, który przejawia postawę stania w rozkroku i którego sceptycyzm wynika z fobii bogoojczyźnianych. Rozchodzi mi się o tą stronę jeszcze bardziej na prawo - radykalne skrzydło ww. partii i wszelakie kanapówki noszące miano prawicowych - jak UPRy, LPRy, PRy, et consortes.

Ich sprzeciw jest właściwie faktem, więc być może lgnięcie do UE, a konkretnie do PE faktycznie postrzegane jest jako sceptycyzm - choć bardziej stawiałbym na nich jako na swoistą V kolumnę, czy zwyczajnych dorobkiewiczów, bo póki co przedstawiciele polskiej prawej strony w PE za wiele nie zrobili. A fobie bogoojczyźniane przyjmują barwę wręcz purpurowo-brunatną.

Czym innym jest Libertas - ten europejski, nie polski. Jako ugrupowanie stosunkowo świeże, mające możnego patrona w postaci Declana Ganleya zdołało osiągnąć sporo. I jest sceptyczne - nie w stosunku do UE jako całości, ale raczej w stosunku do centralizacyjnych posunięć, mających na celu oddanie większej władzy biurokratom w Brukseli.

I w sumie - sceptyczny w ten sposób to nawet i ja jestem, bo choć popieram dalszą integrację to postępującą w kierunku nie uniformizmu, ale federacji obywatelskiej, która bliższa jest pierwotnym ideom przyświęcającym intgracji, niż coraz bardziej usocjalistyczniającemu i regulowanemu tworowi jaki chciano nam wpakować traktatem reformującym.

I niestety Ganley inicjując Libertas w Polsce trafił najgorzej jak mógł. Pod skrzydłami Libertas Polska skupiła się bowiem śmietanka ludzi mających mizerne poparcie w kraju, w dodatku cechująca się skrajnymi poglądami, które raczej mas nie przekonają. Nie mają oni też pomysłów na UE ani planu, który mogliby przedstawić Polakom. Skutkiem czego wkład Polaski w reformację UE będzie żaden. Bo partie, które się dostaną (czyli najprawdopodobniej PO, PiS i SLD) nie będą dążyły do konfrontacji z technokratami z Brukseli. A Libertas Polska o ile się dostanie (w co szczerze wątpię), zwyczajnie stanie się statystami. Plusem jest jedynie kolejne rozbicie na polskiej prawej stronie.
Przy okazji zapraszam również do Debaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz